Ja chacieŭ by pamierci u śnie. Kab nia viedałi rodnyja ŭsie. Nakazaŭšy śvitalnym viatram Raźvitacca z radzinaju, I z abdymkaŭ zapłakanych traŭ Nad radzimaju Uźlacieć, prałunać, niby ptach, Kab nia bačyłi navat načnicy, Tak vysoka, niazmušana tak, Jak mahło da skanańnia pryśnicca... Pa šašy prakradziecca aŭto... Chaj vas Boh, maje rodnyja, kryje! Nie zaviesić lusterka nichto Tut, dzie žyŭ ja, – u hetaj krainie. I dramaćmuć i rečka, i sad, Tolki viecier abdymie, jak brata. Nie viarnusia nikołi nazad, Adčyniajsia, padniebnaja Brama! Nie pračnusia za sonca raniej, I duša maja cieła pakinie, I ŭzdychniecca ŭ niabiosach valniej, Čymsia ŭ rodnaj ziamłi ŭ damavinie.
|
|